Cześć Marek, jesteś rozpoznawalnym fotografem. Specjalizujesz się w fotografii sportowej i lifestylowej. Twoje zdjęcia były publikowane w wielu znanych i cenionych magazynach w Polsce i za granicą (m.in. Men’s Health, CKM, Surfmag), współpracujesz rownież z renomowanymi markami i instytucjami (m.in. Nike, Mercedes-Benz, National Geographic, Bank PKO).
Jak wyglądała twoja ścieżka kariery – począwszy od bycia aspirującym młodym fotografem do wykonywania tego zawodu i zarabiania nim na życie?
Cześć, dzięki za miłe słowa.
Moja ścieżka zaczęła się bardzo prosto, bo od zwykłego pytania – jak nauczyć się robić zdjęcia? W szkole średniej zrobiłem może ze 3 rolki analogiem, były to kwiatki mamy na balkonie, jakieś bzdury i w zasadzie chyba na tym się skończyło. Aparat ojca zarósł kurzem na półce lub w jakiejś szufladzie. Później weszła era cyfry i moi rodzice kupili przez znajomą w USA cyfrowego Kodaka. Brałem go ze sobą na deskę i eksperymentowałem. Założyłem później bloga ogien.ownlog.com gdzie wrzucałem praktycznie wszystko. Szkoda, że archiwum już nie działa bo byś zobaczył jakie gnioty robiłem na początku. A z drugiej strony wertując to można było zobaczyć jak się rozwijałem. To też był czas bez insta, namiętnie wtedy przeglądałem portfolia światowych fotografów snowboardowych, zapisywałem ich zdjęcia i marzyłem o nich. W 2005 roku poleciałem do USA do pracy na lato i tam kupiłem lustrzankę z obiektywami. Odrazu wiedziałem, że to jest to, że chcę robić zdjęcia. Nie miałem pojęcia jak to zrobić i kompletnie tym się nie przejmowałem. Pochłonęło mnie i później samo się potoczyło. Pojawiła się jakaś pierwsza publikacja, później jakieś zlecenie eventowe, a za tym jakieś rozsądniejsze pieniądze. Na ostatnim roku rzuciłem studia z w połowie napisaną pracą inżynierską i próbowałem żyć swoimi marzeniami. Ten przejściowy moment był najtrudniejszy myślę – stres, mała ilość zleceń, brak hajsu, frustracja a zarazem wolność. Długo to trwało. Wylałem trochę łez ze złości na siebie, na świat, ze złości na swoje zdjęcia patrząc na monitor. Fotografia to trudny romans 🙂 Cały czas przeżywam swoje zdjęcia, podchodzę do tego uczuciowo, bo poza pracą to moja miłość.
Dla wielu osób w Polsce ikoną fotografii lifestylowej jest Bart Pogoda. Opowiedz nam krótko o mentorach w swoim fotograficznym życiu. Jaki mieli wpływ na ukształtowanie się Twojej ścieżki zawodowej?
Haha z Bartem to będą jaja, bo wspominam go chyba w każdym wywiadzie 🙂 Zaraz weźmie mnie za jakiegoś stalkera albo coś. Bart był jedną z moich większych inspiracji. Lubiłem czytać jego bloga, oglądać jego zdjęcia z podróży. Nie widziałem nikogo wtedy takiego jak on w Polsce, kto miałby tyle odwagi do podróży i jeszcze umiał to tak ładnie sfotografować, tak lekko i przyjemnie. Piszemy czasem na insta wiadomości chociaż nigdy się nie poznaliśmy na żywo. Mam nadzieję, że w końcu się spotkamy. Co do pozostałych mentorów wychowałem się głównie na fotografach snowboardowych – Kevin Zacher, Cole Barash, Embry Rucker, Tim Zimmerman, Andry Wright, Nick Hamilton, Scott Serfas, Rob Mathis, już nie pamiętam reszty nazwisk, musiałbym przewertować trochę internet. Snowboarding był i jest piękny – styl, moda, zmienne warunki pogodowe, obiektyw rybie oko, street i powder, rebelia, naturalność, lifestyle – te wszystkie zdjęciach tych fotografów zawsze miały to coś i ja też to chciałem. To była największa inspiracja, to były moje drzwi do świata fotografii.
Jak zdefiniowałbyś swój styl fotografii?
Mam z tym spory problem. Dobrze czuję się w sporcie i to jest coś, co uwielbiam robić, przychodzi mi naturalnie i czuję go. Natomiast ja wolę definiować siebie jako fotografa lifestylowego – od podróży i przygody, po uśmiech i portret, od krajobrazu po lekką modę w mieście i w studio. Lubię przebywać z ludźmi, lubię robić im zdjęcia, lubię naturalność, lubię kolor, staram się pokazywać świat taki jaki mnie otacza i taki jaki jest moimi oczami.
Na ile według Ciebie technika i wiedza, a na ile intuicja robią jakość?
Na pewno trzeba wiedzieć jak posługiwać się aparatem, znać go dobrze i potrafić pracować na nim szybko. A co do wiedzy przekazanej nie wierzę w nią, fotografia jest sztuką i nikt nie powinien Ci narzucać jak masz robić zdjęcia. Każdy może odkryć fotografię po swojemu, poczuć co chcesz fotografować, poczuć w czym się czujesz lepiej i co sprawia Ci przyjemność.
Widać, że bardzo upodobałeś sobie Kalifornię, do jakich miejsc lubisz najbardziej wracać na zdjęcia i dlaczego?
Spędziłem trochę czasu w Stanach i jakby tak podsumować to wyjdzie z 2,5 roku jakoś. W Kalifornii spędziłem najwięcej czasu. Masz bajeczne wybrzeże od szerokich plaż po poszarpane strome klify i ogromne fale, masz lasy z redwoodami i pasmo gór Sierra a tam magiczne Tahoe i Yosemite, masz dolinę od strony Nevady z Doliną Śmierci i pustynnym klimatem. Tam dosłownie jest wszystko i do tego przeplatane fantastycznymi drogami. To chyba takie moje drugie miejsce na ziemi. Dużo dobrych wspomnień. Jestem też zakochany w Japonii, byłem tam trzy razy i czuję, że mógłbym tam pojechać na długo i zaginać z aparatem. Lubię Andaluzję i jej klimat, lubię Skandynawię za jej surowość i magiczną naturę. Lubię wracać w te miejsca właśnie dla natury i klimatu.
Jak przygotowujesz się do zdjęć, aby scena przed kamerą wyglądała spójnie i dokładnie tak, jak chcesz?
To zależy co robię. Przed trudniejszymi komercyjnymi zleceniami, które gdzieś mnie czasem bardziej stresują staram się rano medytować i pójść na zdjęcia bardziej spokojnym. Czasem muszę scenę przygotować razem z klientem dużo wcześniej przed zdjęciami i wtedy staram się pogodzić swoją wizję z jego oczekiwaniami. Korzystam też z pomocy asystentów i wtedy razem ustalamy gdzie chcę mieć światło, słucham ich rad bo znają się na tym o wiele lepiej niż ja. Zazwyczaj jednak jest tak, że mam pełną swobodę i mogę grać kadrem i miejscem tak jak chcę. Lubię decydować gdzie i jak robimy zdjęcia. Staram się pilnować tego co jest w tle, rozmawiam z modelem lub modelką, zależy mi na naturalności. No i jeżeli chodzi o mnie, to musi być pod światło. Kocham robić zdjęcia pod światło, to chyba moja wizytówka 🙂
Jakiego rodzaju sprzętu fotograficznego i oprogramowania używasz w swojej pracy?
Używam aparatów i obiektywów Sony, a oprogramowanie Photoshop i czasem Capture One.
Gdzie szukasz inspiracji i co Cię motywuje do robienia zdjęć?
Surfuję po internecie, zbieram różne inspiracyjne zdjęcia innych fotografów, które motywują mnie do szukania nowych kadrów. Kocham podróżować, być w drodze i poznawać nowe miejsca, patrzeć jak pada światło, jak ludzie się poruszają, jak wygląda natura. Lubię też biegać co pomaga mi przewietrzyć głowę i tęsknię za snowboardem którego ostatnio mało w moim życiu, zawsze był dla mnie odskocznią i po powrocie do domu miałem głowę pełną pomysłów.
Czy masz jakieś projekty, nad którymi obecnie pracujesz?
Zrobiłem teraz dość dziwny projekt związany z wirusem. Sfotografowałem ludzi w ich drzwiach do domu. Każdego z nich poprosiłem o opisanie jak czuje się z sytuacją w której się właśnie znalazł. Zdjęcia ludzi będą przeplatały inne zdjęcia miasta, drzwi, bram, klatek schodowych, okien i pustki. Narracje przejmują moi bohaterowie, a ja tylko pokazuję świat jak widzę go po zamknięciu drzwi domowych. Właśnie będę to puszczał na swoim insta. Jestem ciekaw jak ludzie na to zareagują i czy w ogóle zareagują. Czekam już na wiosnę i lato, chciałbym zrobić sporo testów, są one związane ze zdjęciami lifestylowymi i sportowymi. Chciałbym pójść kilka razy do studia poćwiczyć portrety. Z innych projektów to strzelam też ludziom portrety analogowym średnioformatowym hasselbladem i zobaczę co z tego wyjdzie pod koniec roku.
Wielu dobrych fotografów świetnie sobie radzi w roli operatora. Nie ciągnie Cię do filmu?
To prawda i świetnie się w tym odnajdują. Nie wiem, nie czuję tego trochę, czasem coś nagram sobie aparatem ale ustawiam go kompletnie na pałę i raczej robię taki pojedynczy obraz, który jest statyczny i coś tam się rusza. Wolę jednak zdjęcia, wolę ten jeden moment, to kliknięcie i to, że tak chwila już nigdy nie wróci jest tylko nieruchomy ślad po niej.
Czy oprócz konsekwencji i wytrwałości masz jakieś rady dla początkujących fotografów na temat rozwijania własnego stylu?
Trzy magiczne słowa – dziękuję, proszę, przepraszam. Być miłym dla asystentów i pomagać im, nie ma w tym żadnego wstydu. Być serdecznym dla modeli, czasem mają trudniejszą pracę niż my, bycie po drugiej stronie obiektywu nie jest łatwe. Dużo pokory przy kliencie i dużo śmiałości bo angażują nas za nasz styl, więc warto sugerować a nie poddawać się tylko ich wizji. Popełniać błędy, zrobiłem ich mnóstwo, wciąż mi się zdarzają jakieś mniejsze, najlepsze lekcja życia. No i być sobą, zawsze. Nie przejmować się krytyką ludzi którzy nas w ogóle nie znają. Czasem warto odłożyć aparat, nie popatrzeć na zachód słońca przez ten mały prostokąt tylko go przeżyć.